Bywamy tam przynajmniej raz w roku. Mimo wiecznego deszczu, nieustępujących tłumów i brutalnego dla portfeli funta jest to jedno z naszych ulubionych miast. Londyn ma dużo w zanadrzu – piękną architekturę, niesamowity klimat, setki ciekawych miejscówek, metro (jesteśmy oficjalnymi fanami metra!) oraz dobre jedzenie – i to na jedzeniu się zatrzymamy.

Podczas naszej ostatniej wizyty na brytyjskich ziemiach DWA MIEJSCA szczególnie zapadły nam w pamięci. Nazwalibyśmy je wręcz prawdziwym „must eat” każdego turysty udającego się do Londynu. Ok, to zaczynamy!


Brick Lane Beigel Bake
159 Brick Lane, Londyn E1 6SB, Anglia

Czy ktoś z czytających w tej chwili, ten tekst nie słyszał jeszcze o TYCH bajglach? Wieść o nich przeszła już przez całą Europę i zapewne dotarła jeszcze dalej (jesteśmy wręcz tego pewni).

Piekarnia czynna jest 24h. Również kolejka stojąca do tej piekarni czynna jest 24h – w dzień ciągnie się wzdłuż ulicy, uzbrojona w wygłodniałych turystów i lokalsów, nocą ratuje strudzonych wieczornymi wojażami wędrowców (my mieliśmy przyjemność uczestniczyć w wersji dziennej i nocnej). Swoje trzeba odczekać ale kolejka posuwa się bardzo szybko, a ty w tym czasie masz niepowtarzalną szansę zerknąć jak piekarze na zapleczu uwijają się z wypiekaniem bajgli w ilości set – piękny widok!

Ceny są BARDZO w porządku: croissant 0,60£, biały chleb 0,70 – 1,30£, ciemny chleb 0,80 – 1,30£. Same bajgle kosztują 0,30£ za samego bajgla, 1,30£ z tuńczykiem, 1,20£ z salami, 1,10£ z nutellą.

Oprócz siaty pełnej samych bajgli skusiliśmy się jeszcze na bajgla z łososiem i serkiem (1,90£) oraz z soloną i gotowaną wołowiną (4,10£). Udało nam się również spróbować ciemnego chleba, który był mięsisty, aromatyczny, po prostu genialny.

Bajgle – prawdziwe, parzone we wrzątku, następnie pieczone – mięciutkie, delikatne, uzależniające… Wypiekane są non stop więc istnieje spora szansa, że dostaniecie je jeszcze ciepłe, prosto z pieca.

Plotki głoszą, że piekarnia wypieka, aż 7 tysięcy bajgli dziennie!

Nasz klasyk wypełniony był sporą ilością serka i dużym plastrem aksamitnego łososia – prawdziwe cudo! Drugi bajgiel z kolei PRZEPEŁNIONY był gorącą wołowiną (serio, nie spodziewaliśmy się, aż takiej ilości!), która była jednocześnie i krucha, i mięciutka. Dodatkowo bajgiel uzbrojony był jeszcze w ogórka i musztardę. Pycha! Nic dziwnego, że wróciliśmy tam później jeszcze dwa razy…

Z informacji ważnych:

  • płatność tylko gotówką
  • zarezerwujcie sobie jeszcze czas na spacer po okolicy bo jest piękna!

Kanada-Ya Ramen Bar
64 St. Giles High Street,Londyn WC2H 8LE, Anglia

Ramen jest naszą prawdziwą miłością – ale Wy już pewnie o tym wiecie. Nie ważne czy jesteśmy w Polsce czy zagranicą, szukamy ze świeczką najlepszego bulionu w okolicy. Na szczęście Londyn dzierży w swych granicach niezliczoną ilość knajp i niejeden ramen bar. A my po dokładnej lekturze TripAdvisora postanowiliśmy skierować się do Kanada-Ya na – jak się później okazało – najlepszy w ramen w naszym życiu!

W środku zaledwie kilka miejsc tak więc swoje trzeb odczekać. Na szczęście na przybyłych czeka wąska ławeczka na której można przycupnąć wąchając aromatów ze środka, które wykręcają Ci wnętrzności. Dodatkową siedząc na tej ciasnej ławeczce spostrzegasz, że na jednego europejczyka przypada sześciu azjatów tak więc wiesz, że wybrałeś dobrze.

W środku jest prosto i ciasno. Gotują i obsługują prawie sami Japończycy (jeszcze bardziej wiesz, że wybrałeś dobrze!). Menu jest bardzo krótkie i nieskomplikowane jak widać na załączonym obrazku. Poza tym polecamy pojawić się wcześniej niż później ponieważ część może zostać już zjedzona – z tego właśnie względu nie udało się nam skosztować TONKOTSU i CHASCHU-MEN 🙁

Udało nam się za to dorwać Original Onigiri (2 szt./3 £), TONKOTSU X (10,50 £) oraz SPICY YUZU RAMEN (12,00 £). Jeśli chodzi o onigiri to nazwalibyśmy to przyjemnym startem, z dobrym ryżem na czele. Ale to co się stało później na zawsze zmieniło nasze spojrzenie na ramen.

Nasycone smakiem, który aż ciężko opisać. Mętne, wyraziste, rozgrzewające, sycące, przepełnione sprężystym makaronem i dodatkami. Do tego mięsko, które rozpływa się leniwie w ustach. Zachwyt i to do tego w ogromnej misce, która zdaje się nie kończyć. Kochani, tak właśnie wygląda ramenowskie niebo.


I na tym kończymy dzisiejszy przewodnik. Będąc w Londynie nawet nie spróbuj przejść obojętnie obok powyższych bajgli i ramenu. Absolutna miłość. Już nie będziemy się zachwycać, teraz pora na Was. Smacznego!

Tags:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *