Tym razem Restaurant Week Polska przygotował dla swych gości coś nowego, coś wyrafinowanego, coś wyszukanego. W dwóch miastach w Polsce, tj. w Warszawie i w Krakowie najznamienitsze restauracje wyróżnione przez przewodniki Michelin i Gault & Milleau przygotowały dla swych gości 5 daniowe doświadczenie restauracyjne w cenie 119 zł. Aż 5 dań na poziomie prawdziwego fine dining’u i to w bardzo przychylnej cenie – nie było wyboru, musieliśmy spróbować.
Padło na krakowską restaurację Amarylis mieszczącą się w Queen Boutique Hotel na starym mieście, gdzie od samego wejścia rzuca się w oczy gustowny wystrój tworzący oryginalny, nastrojowy klimat podziemnej restauracji. Wszystko co nas otacza – każdy detal, szczegół – jest dopasowany do perfekcji – eleganckie dekoracje, wnętrze zdominowane przez klasyczne kolory, stylowo ubrana obsługa, a nawet delikatna muzyka grająca gdzieś w tle – wszystko wzorowo dopracowane. Klasa.
W ramach Fine Dining Week szef kuchni Michał Cienki przygotował dla swych gości następujące menu:
I Sandacz gravlax / czerwona kapusta / kasza gryczana / żel z grejpfruta
II Pierogi z mąki żołędziowej z udźcem z sarny / wędzona dynia / owoce leśne
III Krem z kopru włoskiego / żółtko sous vide / jogurt / seler naciowy
IV Polędwica z dorsza sous vide / kasza jaglana / sorbet z ogórka / koper włoski / berberys
V Czekoladowa kula / zabajone z tytoniem / suska sechlońska / pomarańcza / winogrono
Przed rozpoczęciem naszej kulinarnej podróżny zostaliśmy uraczeni czekadełkiem w postaci wyśmienitego masła oraz ciepłego, chrupkiego pieczywa prawdziwie „domowego” w smaku.
Następnie zjawiło się amuse bouche, w dość zjawiskowej postaci, zdecydowanie na poziomie wytwornej restauracji.
I w taki sposób dotarliśmy do festiwalowego menu. Zaczęło się od zimnej przystawki, czyli wyśmienitego gravlaxa w towarzystwie czerwonej kapusty, chipsów z kaszy gryczanej, ogórka małosolnego oraz kremowych kleksów z kopru włoskiego, które perfekcyjnie pasował do sandacza. Gdzieniegdzie znajdował się żel z grejpfruta delikatnie przełamujący całość dania. Co jeszcze przypadło nam do gustu to interesujący sposób przygotowania kaszy. Słowem, delikatna, skromna, dobrze skomponowana przystawka – to nam się podoba.
Chwile później przeszliśmy do pierożków, które były naszym bezapelacyjnym (!) faworytem. Mąka żołędziowa sama w sobie jest ciężka w smaku i konsystencji (trochę jak gryczana), dlatego wspaniale wpasowała się w smak aksamitnego, delikatnego udźca sarny. Samo mięso było perfekcyjne, po prostu rozpływało się w ustach. Do tego wszystkiego dochodzi sos z owoców leśnych – bardzo charakterystyczny, głęboki, słodkawy, rewelacyjnie komponujący się z pierożkami. Geniusz!
Po wyśmienitych pierożkach została nam podana zupa krem z kopru włoskiego. Krem był wyrazisty w smaku i o aksamitnej konsystencji. W środku czaiło się ukryte żółtko sous vide oraz pianka z jogurtu delikatnie przebijająca się na tle całości. Zbalansowane w smaku, apetyczne danie z ciekawym podaniem.
Następnie nasza kulinarna trasa dobiła już do IV pozycji na degustacyjnej liście, gdzie głównym bohaterem dania był dorsz – ryba uwielbiana przez polskich restauratorów, lecz nie zawsze to uczucie jest odwzajemniane… Jednak tym razem wszystko zagrało jak trzeba – bielutkie, delikatne mięso, rozpadające się leniwie pod naporem widelca… Co jeszcze nam się spodobało to sposób podania kaszy i sorbet z ogórka. Tak, sorbet z ogórka wygrał to danie. Nawet nie za smak, bo jest to naprawdę specyficzny twór, ale za sam pomysł i wkomponowanie w całość.
I tu jest koniec, chociaż chciałoby się zostać…eh, na szczęście jest jeszcze deser. Została nam podana czekoladowo-orzechowa kula w smaku przypominająca ferrero rocher (<3) z zabajonem w środku. Choć nie jesteśmy fanami zabajonego to było ono wzorowo przyrządzone – jasne, pusztyste i gęste, mocno słodkie i alkoholowe. Do tego suska sechlońska, a raczej powidła z nich „przypieczętowane” na talerzu tworzyły ładną ozdobę i znakomitą parę z czekoladową kulą. Deser dla fanów bardzo słodkich, mocnych smaków (nasza męska połówka wysiadła od nadmiaru słodkości ;>). Idealne zakończenie wieczoru.
Co tu dużo mówić, kolacja była wyborna, zjawiskowa, ciekawa, nieprzeciętna. Prawdziwy fine dining w najlepszym wydaniu. I tu nie chodzi nawet o kwestię indywidualnych smaków, gustów i guścików tylko o intrygujące kompozycję, strukturę potraw, składniki wysokiej jakości i piękny aspekt wizualny, czystość i harmonię na talerzu. Restauracja Amarylis okazała się być strzałem w dziesiątkę i to nie tylko ze względu na dania ale także obsługę – profesjonalną, uśmiechniętą, nienachalną, pomocną, świadomą swych obowiązków. Oby więcej takich miejsc na gastronomicznej mapie.
Drogi team Restaurant Week Polska – dziękujemy, że dbacie o swych gości i czekamy na więcej!
Jedzenie: | (5,0 / 5) |
Wystrój lokalu: | (4,0 / 5) |
Obsługa: | (5,0 / 5) |
Average: | (4,7 / 5) |
Facebook / Instagram / Strona internetowa
Restauracja Amarylis
ul. Józefa Dietla 60, Kraków
1 Comment