Od samego początku było o nich głośno. Wszyscy przebierali nogami w oczekiwaniu na otwarcie ich lokalu przy ulicy Plebiscytowej. Dlaczego? Pierwsze zdjęcia wrzucone na ich instagrama wywoływały ślinotok oraz zachwyt. Po za tym mieściło się to gdzieś w okresie, gdy panowała prawdziwa burgeromania i wszyscy zaczynali już mieć powoli dość tych standardowych buksów…i właśnie wtedy otworzył się BUŁKĘS.

IMG_1732.JPG.jpg

Tak…I w końcu się doczekaliśmy! Jakoś w wakacje, roku poprzedniego, w swych progach przywitali pierwszych klientów. Opinie były różne – słyszelismy”ohy” i „ahy”, ale były też niewyraźne mamrotania pod nosem w stylu  „może być”. W końcu przyszła i na nas pora aby wyrazić swoją opinię.

Co w menu? Bułkęsy (17 – 34 zł) z pulled porkiem, policzkami wołowymi lub w wersji wege. Dodatkowo pancakesy (12 – 18 zł) oraz lunche, w fajnych cenach (danie 25 zł +, zupa 10-12 zł chyba, że w zestawie to za połowę ceny).

img_1733-jpg

W BUŁKĘSIE byliśmy dwa razy. Za pierwszym razem, gdy ONA przekroczyła próg nie mogła przestać zachwycać się wnętrzem. Drewniane, przytulne, malutkie, bijące ciepłem – idealne na zimowe wieczory przy grzańcu. Połowa lokalu mieści się w drewnianej przybudówce, które robi niesamowity klimat. Wszystkie detale są naprawdę fantastycznie dobrane, że aż nie chce się wychodzić. No mega!

Zamówiliśmy lunch x2, czyli:

*ORIENTALNY ROSÓŁ Z KACZKI / kaczka / makaron sojowy / cebula dymka / sezam (12 zł)

*STIR-FRY z makaronem ryżowym, wołowiną, warzywami, glonami wakame oraz marynowanym imbirem (27 zł)

Dostaliśmy bardzo przyjaźnie wyglądająca zupę, kuszącą wyglądem. Porcja raczej wielkości średniej w kierunku małej (idealnie żeby wcisnąć jeszcze drugie danie :). Wywar był lekki, co odhaczamy na plus, bo zazwyczaj te „kaczne” rosoły wspomagają przyrost brzuszka w okolicach talii. Jedynie z uwag to makaron wymienilibyśmy na inny, ponieważ ten jakość gubił się w całości, nie wnosił nic do dania. Po za tym jednym szczegółem to smacznie – dajemy kciuka w górę.

img_1726-jpg

Na drugie danie dostaliśmy stir-fry mocno dające po naszych kubkach smakowych wschodnim klimatem (). Makaron był przepyszny, „mięsisty”, smażony z warzywami i naszymi ulubionymi glonami wakame. Pysznie! Jedyne z całej kompozycji wykluczylibyśmy imbir, ponieważ zaburzał całą harmonię na talerzu.

img_1727-jpg

Na deser skusiliśmy się na sernika LION w cenie 12 zł i wiecie co? To był jeden z lepszych serników w naszym życiu. SERIO, obłęd. Słodki, ale nie za bardzo, a do tego ta cudowna konsystencja… Nie ma co się w ogóle tutaj rozpisywać, petarda.

img_1730-jpg


Podczas drugiej wizyty postanowiliśmy przetestować w końcu flagowego bułkęsa oraz – uwaga – ramen. I to w sumie przez ten ramen się tutaj znaleźliśmy.

Zamówiliśmy:

*RAMEN x2, a w nim: makaron pszenny, jajko, grzyby shimeji, marynowany imbir, glony kombu, kiełki fasoli mung, szalotka, chilli, cebula dymka, sezam, czarnuszka (20 zł)

*bułkęs GRYFNY – policzki wołowe / modra kapusta w soku z czarnej porzeczki / chrupiący bekon / ogórek kiszony / sos musztardowy (26 zł)

*bułkes WEGE – buła fit/ cukinia w pomidorach / rukola / grillowane warzywa / pesto z suszonych owoców / orzechy / parmezan (19 zł)

*bułkęs KACZE UDKO CONFIT 150g/ orientalna surówka z białej kapusty / konfitura z pomarańczy / jogurt kolendrowy (36 zł)

Jeżeli chodzi o ramen to zaskoczyła nas nieco wielkość porcji – raczej przyzwyczailiśmy się do duużych mich, pełnych zupy, a tutaj była ona dość niewielka. Wywar był w porządku, bez większych ekscytacji. Ogólnie całość klasyfikujemy jako „ok”, ze wzruszeniem ramion i bez oklasków. No nic, idziemy dalej.

img_1731-jpg

Baliśmy się, że po ramenie ciężko będzie nam wepchnąć jeszcze kanapki, ale okazało się, że po pierwszym daniu byliśmy na tyle głodni, że bułkęsy przywitaliśmy z otwartymi ramionami.

IMG_1737.JPG.jpg

Numer 1, czyli GRYFNY, który okazał się być naprawdę zacny. GENIALNA bułka wypełniona masą delikatnego, rozpływającego się w ustach mięsa, w akompaniamencie modrej kapusty, która wpasowywała się perfekcyjnie do całości. Do tego jeszcze crispy boczek oraz smaczny sos dla wzbogacenia smaku…mmm… 10/10.

img_1734-jpg

Kolejno opcja WEGE z pesto z suszonych pomidorów, która wypadła naprawdę świetnie. Dodatki ze sobą grały i fajnie się uzupełniały. Wszystko zamknięte w przepysznej, dużej bułce. Tak, to jest zdecydowanie znakomita opcja dla osób nie jedzących mięsa.

img_1736-jpg

I na koniec KACZE UDKO, które ocenilibyśmy wysoko, gdyby nie to, że mięso – choć mięciutkie, delikatne i smaczne – niestety było przesolone. Konfitura była przyjemnie wyczuwalna, wzbogacała smak buły, a  jogurt był świetnym dodatkiem, który rewelacyjnie wpasował się w całość.

img_1735-jpg

Podsumowując, BUŁKES zachwycił nas wnętrzem (ONA nadal wzdycha ) i wypadł naprawdę całkiem, całkiem nieźle w kwestii jedzenia 🙂 Parę drobnych wpadek to nic w porównaniu do ogólnego wrażenia. Chwalimy za pomysł z lunchami, które są naprawdę fajną odskocznią od codziennego menu. W planach jeszcze test innych ciast w celu zweryfikowania czy Pani Szefowa ma naprawdę, aż tak duży talent w pieczeniu słodkich bomb kalorycznych jak nam się wydaję.

Co tu dużo mówić, polecamy!


Jedzenie:5 out of 5 stars (5,0 / 5)
Wystrój lokalu:5 out of 5 stars (5,0 / 5)
Obsługa:4.5 out of 5 stars (4,5 / 5)
Cena:5 out of 5 stars (5,0 / 5)
Average:4.9 out of 5 stars (4,9 / 5)

Facebook / Instagram

BUŁKĘS
Plebiscytowa 10, Katowice

Tags:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *