Na lunch, na śniadanie, na kawę, na randkę, na spotkanie biznesowe lub z przyjacielem – Synergia jest odpowiednia zawsze. Dużo, dużo przestrzeni utopione w klimacie industrialnym, urządzone z miłością do prostoty i drewna. Loftowe lampy i duży, rodzinny stół na środku sali. Za barem uginającym się pod sporą ilością doskonałych ciast, wymalowana perfekcyjnie czarna kredowa tablica z menu. Całość jakoby w klimacie odrestaurowanej „szopy”, umiejscowionej na parterze kamienicy. Przepiękne połączenie starego z nowym. Tak…od progu widać, że to dobre miejsce.
Synergia jest prawdziwą mekką kawoszy. Parzona jest tu wieloma sposobami i tymi klasycznymi, i tymi alternatywnymi. W rezultacie więc obok standardowego espresso, cappuccino i latte, mamy również chemex, syfon i aeropress (5 – 19 zł).
Oprócz kaw lokal dysponuje sympatycznym menu z śniadaniami (10 – 16zł) i obiadami (15 – 24 zł). Dodatkowo w Synergii zjecie codziennie inny lunch w cenie 35 zł (zupa, główne, deser). Co lepsze, deser możecie zawsze wymienić na jeden z tych stojących na barze.
Na zdj: kiełbaski bawarskie z jajkiem sadzonym (16 zł).
Podczas jednej z naszych wizyt w Synergii, lunch prezentował się następująco:
- krem z pietruszki / zupa z fasoli
- chili con carne z ryżem basmati / makrela z czerwoną soczewicą
- krem z wiśniami i białą czekoladą
Zupa fasolowa była fajnie podbita majerankiem, nie za tłusta (czego się obawiałyśmy), z dobrymi dodatkami i fasolą ugotowaną w punkt. Z kolei krem był idealnie aksamitny, delikatnie pietruszkowy, o głębokim smaku i aromacie. Nie ma co, zupy siadły jak ulał!
Na drugie danie dostałyśmy genialne chili con carne z superowym ryżem basmanti (aromatyczny, ugotowany wzorcowo). Całość delikatnie „miziała” pikanterią po języku, lecz nie była za ostra – w sam raz na „polskie”, delikatne podniebienie (chociaż moja towarzyszka miała chętkę na ciut więcej! :D). Na dodatek, porcje były sporej wielkości, więc naprawdę szło się tym najeść (tym bardziej po sycącej zupie i perspektywie nadchodzącego ciasta!).
Przy deserach zmieniłyśmy nieco zamówienie. Pierwsze z nich – leśny mech – owity już stosowną sławą, niemalże klasyk, o jasnozielonym umaszczeniu. Szpinak (jak zawsze) zgubił się gdzieś w tym deserze, za to na prowadzenie wyszły odpowiednio wilgotne biszkopty, przełożone aksamitnym kremem. Całość nie za słodka, odpowiednio zbalansowana – idealna propozycja do kawy (lub na poprawę humoru :).
Drugi z deserów – szarlotka – z duuużą ilością masy jabłkowej. Jabłuszka były super, słodziutkie. Beza z zewnątrz chrupka, w środku o konsystencji lekkiej chmurki. Jedyny (czysto subiektywny) osąd – całość mogłaby być ciut bardziej kwaskowata, żeby zrównoważyć słodycz bezy i masy jabłkowej.
Podsumowując, Synergia to miejsce, które przyciąga (już wiadomo skąd nazwa! :). Planując spędzić tam pół godziny zarezerwuj w swym kalendarzu na wszelki wypadek 2h, bo wiedz kolego, koleżanko, że szybko tego miejsca nie opuścisz. Pyszne jedzenie, dobra kawa, niskie ceny, wysoka jakość produktów, wnętrze w którym ewidentnie się zakochaliśmy i miła obsługa – czego można jeszcze chcieć więcej?
Jedzenie: | ![]() |
Wystrój lokalu: | ![]() |
Obsługa: | ![]() |
Cena: | ![]() |
Average: | ![]() |
Coffee Synergia
Katowice, Andrzeja 29/2