Gliwice nadal są dla nas nie do końca zbadanym terenem. Zapuszczamy się tam ostrożnie, z uwagą wybierając obiekty do przetestowania. Z racji, iż jedno z nas jest bezwzględnym burgerożercom (no okej, drugie też od nich nie stroni) to padło na burgerownie, niby niczym nie wyróżniającą się na tle konkurencji.

Wchodząc do środka cudów nie zastaniecie, raczej proste wnętrze, obklejone gdzieniegdzie winylami. Ale to jest mało ważne. Na tyłach znajduje się ogródek tętniący duchem wakacji. Piasek, leżaki, papugi (tak, żywe!) i lampki – czujesz się jakbyś magicznym cudem przekroczył nagle próg jakiejś knajpki nad morzem lub trafił do surferskiego serialu – sztos!

W karcie 20 burgerów + 1 sezonowiec. Do wyboru mięso 100g lub 200g oraz bułka pszenna lub pełnoziarnista. Ceny od 11 zł za małego klasyka, do 26 zł za dużą porcję burgera na wypasie. Same kompozycje są super, dość oryginalne (czyha na was masło orzechowe, chutney z gruszki z czarnuszką, pesto z jarmużu i inne cuda). Co ważniejsze, to to że pomyśleli o wszystkich – i tych wege, i tych fit. Na fitowców czeka opcja bez bułki, z większą ilością warzyw (głęboko im współczujemy, a Juicy Lucy doceniamy za pomysł!).

Podczas pierwszej wizyty padło na burgera miesiąca „South Carolina BBQ” z baconnaise, sałatą masłową, cebulą, wołowiną, serem mimolette, marynowanymi ogórkami home made oraz South Carolina Mustard BBQ. Wrażenia? Mięso wysmażone w punkt, soczyste, odpowiednio przyprawione. Bułka chrupka z zewnątrz, miękka w środku, idealnie trzymająca środek, po prostu prze-py-szna. Do tego marynowane ogórki, które były prawdziwym sztosem oraz bekonowy majonez, który był już po prostu czystą magią…

Yup, i tak właśnie było za pierwszym razem. 

Za drugim razem ruszyliśmy ze zdwojoną siłą…znów na burgera miesiąca (nie mogliśmy się oprzeć!). W składzie majo sriracha, dymka, rzodkiew takuan, sos hoisin, wołowina, kimchi, roszponka. ON oczywiście zaszalał z dużym pszennym, ONA z małym pełnoziarnistym. Do tego duża porcja łódeczek ziemniaczanych za 6 zł i 2 cole za 2 zł. Łącznie zapłaciliśmy 38 zł (nie wiemy co to za promocja ale po usłyszeniu ceny, szczęki zbieraliśmy z podłogi).

Nie trzeba było długa czekać, by znów dostać to czego bardzo pożądaliśmy. I o ile pszenną bułę przetestowaliśmy już wcześniej, tak pełnoziarnista również okazała się być prawdziwym kozakiem – nie sucha jak to zazwyczaj jest w przypadku tych ciemnych, ale miękka, puszysta, mięsista i chrupka z zewnątrz. Mięsa znów wysmażone według naszego kaprysu (u NIEGO medium rare, u NIEJ medium), pyszne, dobrze przyprawione i prawdziwie „juicy”. Jedyny minus za to, że brakło trochę sosu hoisin, a przez to też tej azjatyckiej nuty. Niemniej jednak boskie kimchi i całość tak dobra, że masz ochotę zamówić jeszcze więcej (cholesterolu wybacz).

A łódeczki? PALCE LIZAĆ! Miękkie, ze skórką, i ilością w sam raz na dwoje. Do tego pyszny sos, którego jednak powinno być trochę więcej.

Podsumowując, gliwicka Lucynka rozpaliła mocny żar w naszych tłuściutkich serduszkach – za te pierwszorzędne burgery i za wakacyjny klimat. Obsługa trooooooochę do poprawienia bo była jakaś w nie w sosie ale to co od nich dostaliśmy zrekompensowało wszystko. Wrócimy NA PEWNO spróbować w końcu czegoś ze stałego z karty. Wam też polecamy. Wierzcie nam, będziecie zadowoleni!

P.S. Dowożą na terenie Gliwic!

P.S.2 Smażą codziennie do dość późnych godzin!

P.S.3 Przeglądając ich facebooka znaleźliśmy kilka promek, łapcie wszystkie!

  1. W każdy poniedziałek mały burger miesiąca z małymi frytkami za 15 zł.
  2.  We wtorki do każdego burgera Coca – Cola, Cola Zero, Sprite, Fanta lub Tonic Kinley za 1,99 zł.
  3. Z ważną legitymacją studencką do dużego burgera Żywiec lub Heineken 0,5l za 3 zł

Jedzenie:5 out of 5 stars (5,0 / 5)
Wystrój lokalu:4 out of 5 stars (4,0 / 5)
Obsługa:4 out of 5 stars (4,0 / 5)
Cena:5 out of 5 stars (5,0 / 5)
Average:4.5 out of 5 stars (4,5 / 5)

Strona internetowa / Facebook / Instagram

Juicy Lucy
Raciborska 5, Gliwice

Tags:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *