Ostatnie kilka miesięcy to złoty okres dla Śląskiej gastronomii. Otworzyły się (i wciąż otwierają) miejsca nowe, świeże, z pomysłem na siebie, a my skołowani biegamy tylko od lokalu do lokalu, węsząc nowe smaki, ciekawe wnętrza, kulinarne trendy i gastronomiczne perełki. Absolutny, jedzeniowy zawrót głowy.
Jednym ze „świeżaków” na naszym gastro-podwórku jest La Fontana, która przejęła dość sporą powierzchnię przy rynku w Tychach i urządziła się z klasą. Jest przestrzennie, elegancko, nowocześnie i minimalistycznie.
La Fontana to przybytek w 100% włoski, tak więc w menu królują makarony, gnocchi, zupy, desery, wina oraz oczywiście pizza – i to nie byle jaka! Lokal specjalizuje się w wypiekaniu placków neapolitańskich., które trochę różnią się od tych „standardowych”, włoskich (czym? o tym pisaliśmy już TUTAJ). My osobiście jesteśmy bardzo dumni i mega szczęśliwi, że Śląsk w końcu doczekał się swojej pierwszorzędnej pizzy neapolitańskiej!
Ale nie spojlerując już więcej…w naszym zamówieniu znalazło się:
- zupa cebulowa z grzankami (12 zł),
- gnocchi z masłem szałwiowym (18 zł),
- pizza Capricciosa (32 zł),
- canolli (16 zł),
- pączki ziemniaczane z musem cytrynowym (12 zł).
Obsługa od samego początku była pomocna, cierpliwa (w naszym przypadku to prawdziwy cud) i uśmiechnięta. Dania pojawiały się i znikały w odpowiednim tempie, a pierwsze z nich przybiły do naszego stołu dość szybko mimo zapełnionego lokalu.
Zupa cebulowa była aromatyczna, delikatnie pikantna, wyrazista i wyciągała z tej biednej cebuli wszystko co najlepsze. Grzanki na plus, ponieważ mimo dłuższego romansu z zupą nadal były chrupiące. Jedyny minus za ser, który po roztopieniu utworzył na dnie talerza dużą, krągłą breje ale to tak naprawdę drobny szczegół. Nie przeciągając, wszystko w najlepszym porządku.
Gnocchi z kolei były idealnie mięciutkie, sprężyste, perfekcyjne. Zatopione w maśle szałwiowym, które było po prostu wyborne (ONA się zakochała), idealnie otulały włoskie kluski komponując bezwstydnie prawdziwe arcydzieło dla naszych kubków smakowych. Bajka.
Po pożegnaniu pierwszych talerzy przywitaliśmy z otwartymi ramionami pizzę Capricciosę z pomidorami san marzano DOP, mozzarellą di bufala DOP, pieczarkami, oliwkami, karczochami, szynką, bazylią oraz oliwą extra vergine. I tu nasi kochani zaczyna się poezja.
Ciasto było cieniutkie w środku i idealnie pulchne na zewnątrz. W środku placka był wysokiej jakości sos (to po prostu czuć!), odpowiednio mokry ale nie tworzący mimo wszystkiego czerwonego „bajorka” wewnątrz pizzy (na plus!). A dodatki? Mamma mia! Świetna szynka, oliwki z włoską duszą oraz wysokiej klasy ser. Zresztą spójrzcie sami jak wygląda ten placek! Pizzowy majstersztyk.
Po smutnym (i za szybkim) pożegnaniu z pizzą do stołu dotarły desery. O canolli myśleliśmy przez ostatnie 24h i zastanawialiśmy się czy będą tak dobre jak na południu. I owszem, wszystko było „poprawne” – chrupiące rureczki, przepełnione ricottą. I niby wszystko ok ale jednak smakowały trochę inaczej niż te oryginalne w których się zakochaliśmy. Ciasto było „takie sobie” a wypełnienie, jakoś nic nie wniosło, nie pasowało. I jeszcze jeden minus za dość niewielkie porcje w stosunku do ceny.
Ale za to te pączki, o matko! Drugi z deserów to ciambelle di patate, czyli pączki ziemniaczane z musem cytrynowym. Trzy krągłe pączusie, wyglądające bardzo niewinnie a już po pierwszym gryzie zrzucające z fotela (nie żartujemy). Idealnie zbalansowane pomiędzy słodkim a kwaśnym smakiem. Deserowe arcydzieło.
I na tym kończymy post. Chylimy nisko głowy w kierunku szefa kuchnie, ponieważ Pan Tomek wie co robi i robi to dobrze. Jest prosto i smacznie, a jakość produktów wynosi nas na wyższy poziom kulinarnych doznań. Już wiemy, że będziemy odwiedzać La Fontanę często, ponieważ doceniamy takie miejsca za autentyczność i charakter (i oczywiście smak! :). Polecamy!
Jedzenie: | (5,0 / 5) |
Wystrój lokalu: | (4,5 / 5) |
Obsługa: | (5,0 / 5) |
Cena: | (5,0 / 5) |
Average: | (4,9 / 5) |
La Fontana
Tychy, Batorego 23
2 Comments