W ramach jesiennej edycji Restaurant Week Polska odwiedziliśmy Pizzerię Las – klimatyczną, włoską knajpkę, schowaną na uboczu Zawiercia, sąsiadującą z prawdziwym lasem. W środku tak przytulnie, że nie masz ochoty wychodzić – lepszą opcją zdaje się być zamówienie kolejnej lampki wina lub espresso.
Przechodząc do jedzenia – już na samym początku okazało się, że szczwane z nich lisy, ponieważ podzielili przystawkę na pół i z pierwszej części zrobili małe czekadełko. Wjechały frytki z ciecierzycy, coś na wzór sycylijskiego Panelle, które zaserwowali z iście domowym majonezem, z wyczuwalną nutą limonki (?).
Następnie do stołu trafiły prawdziwe przystawki:
- Brioche z paté z wątróbki drobiowej z pistacjami, sos musztardowo-śliwkowy,
- Crostini alla Norma z burratą i soloną ricottą.
Pierwsza przełamana smakami – słodko/wytrawnie/winnie – jest aksamitny, mocno mięsny pasztet, mięciutka broszka i winno-owocowo-musztardowy sos. Całość mimo, że lekko szalona to fajnie się zgrywa.
Wersja wege z kolei spokojna w smaku – na grzance spoczęły pomidory i bakłażan, czuć słoną ricottę, z akcentem oliwy bazyliowej, a to wszystko przykryte srogą porcją sera – tak to robi się we Włoszech! <3
Dania główne:
- Grzybowe ragu z policzków wołowych, polenta, marchewkowa caponata,
- Risotto z pieczoną dynią, serem bursztyn i szafranem.
Pierwsza opcja siadła perfekcyjnie – mięsny sos na bazie policzków, w akompaniamencie grzybów, usadzony na rzadko spotykanej w Polsce polencie. Ciekawym dodatkiem była caponeta w ich wydaniu – marchewka z rodzynkami i pini, duszona w miodzie, oraz liofilizowana sosna.
Z kolei risotto niestety nas przytłoczyło. Połączenie dyni i sera jest dość ciężkie, a doliczając do tego jeszcze risotto, tworzy się prawdziwa bomba. Ale nie martwicie się! Uwagi zostały zgłoszone, a my mamy nadzieję że do festiwalu odświeżą to danie ?
Desery:
- Ekler z kremem różanym, compote z płatków róży z białą czekoladą,
- Pate Choux Craquelin z kremem pistacjowym.
Przy deserach kupili nas wnętrzem <3 Ekler wypełniony był po brzegi genialną różą – nie za słodką, taką w punkt. Z kolei w Pate Choux Craquelin (czyli w ptysiu :d) królowała boska pistacja – w postaci kremu, a także pokruszona gdzieś tam w środku. A jak wiadomo, pistacji nigdy za dużo!
Słowem podsumowania, lubiliśmy Las, a teraz lubimy jeszcze bardziej. Brak tu niezdrowych kombinacji, przesadzonego menu, czy zwykłej ściemy. Jest włosko, smacznie i trochę inaczej niż na co dzień. Zdecydowanie warto ich wybrać podczas tego festiwalu (i nie tylko).
Jedzenie: | ![]() |
Wystrój lokalu: | ![]() |
Obsługa: | ![]() |
Cena: | ![]() |
Average: | ![]() |
Pizzeria Las
Miejska 12, Zawiercie
1 Comment