O dziwo tym razem nie padało, a raczej wręcz odwrotnie. W skwarze i duchocie dwudziestu siedmiu wystawców zaparkowało w Katowicach i to z ich powodu przez plac rynku przetoczyło się parę tysięcy ludzi – w tym rodzin, dzieci i młodzieży, zakupionych zostało setki posiłków, a ich żołądki pomieściły … o jezu, lepiej nie wiedzieć. Jak co miesiąc nie zabrakło ani kuchni wschodniej, ani zachodniej, ani tej bliższej, lokalnej. Tak wiec jeszcze raz dla jasności – wakacyjny, słoneczny klimat, food trucki z żywnością od wege po mocno mięsną, a do tego muzyka i z każdej strony uśmiechnięte twarze bytujące tam tylko w jednym celu – JEŚĆ.

DZIEŃ I

Nasza jedzeniowa trasa rozpoczęła się w YNO HOT DOG. Wybraliśmy Chicago Classic w zestawie (19 zł) i otrzymaliśmy brata bliźniaka prawdziwego, chicago’wskiego hot-doga ( 🙂 ). Bułka sporych rozmiarów, posypana makiem, smaczna, dobrze trzymająca środek i do tego z bardzo dobrą kiełbaską. Nie zabrakło również sweet green relish oraz reszty klasycznych składników – pomidora, ogórka konserwowanego, cebuli, pepperoni oraz soli selerowej. Piątka od nas za utrzymanie oryginalnej receptury!

ynotruck.JPG

Jednak (jak na złość) nie mogło być za dobrze – ketchup do frytek pochodził z butelki słabej, taniej marki i … i trochę szkoda, bo byłoby naprawdę smacznie. Niemniej jednak sam hot-dog zasługuję na pochwałę.

yno

Następnie zakręciliśmy się obok Yummi Langosz – Food Truck, bo doszły nas słuchy, że tworzą się tam placki w smaku rodem z Węgier. Ich langoszowe propozycje są naprawdę fajnie skomponowane – i na wytrawnie i na słodko, a do tego w bardzo przyjaznych cenach. Wybraliśmy podrasowanego klasyka z pietruszką i czerwoną cebulką (13 zł) i powiemy Wam, że był po prostu fenomenalny. Złocisty, miękki, mięsisty, czosnkowy (❤️), z idealną ilością dodatków. Oficjalnie jesteśmy zakochani. Na rejonie lepszego food trucka z langoszem nie znajdziecie – ZAPEWNIAMY!

lantruck.JPG

langoszkkk.jpg

Od węgierskiego fast-food’u po indyjskie specjały – tak, witam w Curry Point. Niestety zabrakło dla nas Tikka Masala, wiec skusiliśmy się na Butter Chicken w cenie 18 zł…i to na pewno nie był zły wybór. Po pierwsze ryż! Mega sypki, dobrej jakości, idealny. Po drugie sos pomidorowo-maślany z kawałkami kurczaka, lekko pikantny, mega aromatyczny, bardzo smaczny. Do tego dobrać możecie jogurt, kolendrę, orzeszki, sezam…ah, co tylko dusza zapragnie ? Przy następnej wizycie tego food trucka na dzielni polecamy spróbować ich menu – jak nie zasmakuje bierzemy na siebie.

currypoint.JPG

Lecimy dalej – Mo’jo sandwiches, czyli foodtruck, który zaciekawił nas w momencie, gdy przypadkowo trafiliśmy na jego fanpage na Facebook’u. Zdjęcia nasączone były smakiem i przyprawiały o wilczy głód w trybie instant. Zamówiliśmy u nich dużą krewetkę (19 zł) na którą czekaliśmy dość długo (w tym czasie nasi znajomi zdążyli zamówić, poczekać, a nawet zjeść gofra…). Panowie za bardzo nie wiedzieli co, z czym i dla kogo ale pomińmy już tą kwestię – jedzenie powinno wynagradzać wszelakie błędy.

mojo1.JPG

A tu klops. Bułka brioche smaczna ale jej słodycz nie pasowała do całej kanapki (chociaż to bardziej kwestia indywidualna, zależna od gustu). W sadwichu natomiast znajdowały się: krewetki, rukola, rzekomo parmezan (niestety nie poczuliśmy go w kanapce), pomidorki, orzeszki (te akurat nadawały ciekawy smak, świetnie komponując się z krewetkami), rzekomo cukinia marynowana (rownież nie poczuliśmy w kanapce) i rzekomo sos kolendrowy (sos był, ale co najwyżej majonezowy, kolendry również nie poczuliśmy w kanapce). Słabo…jak widać internet nadal kłamie.

Na otarcie łez nasi znajomi zamówili gofry w GoFreak (oczywiście częstując nas należycie ;> )Dziewczyny serwują gofry i na słodko, i na wytrawnie w bardzo przyjaznych cenach, ich food truck emanuje radością, a ciasto bije wszystkie inne na głowę (pisaliśmy już o tym TUTAJ). Tym razem padło na opcje wytrawną z czerwonym pesto, mozzarellą, świeżymi pomidorami i rukolą. Całość zdominowało pesto, lekko pikantne, a gdzieś w tle przebijała się niezawodna kombinacja mozzarella + pomidor. Nam bardzo posmakowało, chociaż naszym ulubieńcem chyba na zawsze pozostanie solony kajmak.

gofreak1.JPG

Następnie całą gromadą powędrowaliśmy do wrocławskiego Pasibusa, by spróbować dwóch z czterech buksów przez nich serwowanych: Włoskiego Pastucha (19 zł) oraz Mangóra (22 zł). Co nas zaskoczyło (i trochę zirytowało) to sposób wydawania burgerów. Zamówienia, choć zebrane w różnych odstępach czasu, wyszły wszystkie równo. Rezultat? Może ci co zamawiali ostatni mieli mięso średnio wysmażone, u nas był to ewidentnie well done.

pasi1

Co do samych burgerów – fajna, chrupiąca bułka i to byłoby na tyle. Bez szału, bez owacji na stojąco. Ot tak, zwykły burger, niczym się nie wyróżniający. Nie wiemy, może to my jesteśmy zbyt wymagający?

diesel

I tu jest koniec, pozostała tylko kawa. A jak kawa to od Cafe Cool’a – stop, wróć – od Cafe Diesiel. Bo kula już nie jest kulą tylko dość pokaźnym truckiem nadal z tą samą, miłą obsługą. Nas poratowali kawą mrożoną, jak zawsze najwyższej jakości. Co tu dużo mówić, polecamy.

 DZIEŃ II

Niedzielne wojaże rozpoczęliśmy z Concrete Jungle Meals. Kulturalnie zapoznaliśmy się z Pikantnym BBQ (17 zł) i chcemy Wam go przedstawić. Co o nim? Chrupiąca, pyszna bułka dobrze trzymająca składniki oraz genialne, delikatnie przyprawione, średnio wysmażone (❤️) mięso. Do tego dochodzi sałata, pomidor, cebula, ser i crispy bacon, dzięki którym burger jest naprawdę pokaźnych rozmiarów (co widać na załączonym obrazku). Wszystko oczywiście świeże. No i sosy: BBQ oraz majonezowo-musztardowy, z czego ten pierwszy niezapreczalnie gra pierwsze skrzypce, nadając super posmak całości. Wyśmienicie.

bb

Nie wiemy czy wiecie, ale kochamy wschodnią kuchnię. Dim sumy to jeden z naszym azjatyckich ulubieńców, tak więc wizyta w Parowozie była oczywista. Z racji, iż dotarliśmy grupo po 18 zostały tylko pierożki z soczewicą i marchwią oraz z ziemniakiem, kokosem i curry (10 szt. = 15 zł). Ciasto było trochę grubsze dzięki czemu pierożki nie rozpadały się. Opcja z soczewicą i marchwią była wyrazista, smaczna. W tych drugich ziemniak był subtelnie wyczuwalny, tak samo jak i kokos, który przyjemnie dawał o sobie znać. Jak widać opcja wege może być również rewelacyjna. Jedyny minus za sos sojowy, który ewidentnie był rozcieńczony z wodą.

parowzo.JPG

Wjeżdża drugi burger, tym razem od Burger Slow Food. Wybraliśmy klasyka (18 zł), aby zbadać nowe terytorium. Smaczne mięso, dobrze przyprawione, bułka na swój sposób inna, z ziarnami, a do tego trochę mało dodatków. Wrażenia pozytywne, też bez większego szału, hmm…dajemy 6/10.

slow.JPG

Dzień zakończyliśmy z langoszem od Yummi Langosz – Food Truck, żeby nacieszyć się ich rewelacyjnym plackiem. Tym razem zaszaleliśmy z langoszem na słodko z nutellą, bananami i dżemem oraz na wytrawnie z wędzonym łososiem, sosem tatarskim i kaparami.  Nie zawiedliśmy się – ciasto było rewelacyjne. A co smakowych wariancji – smaczne, ale w naszym sercu na zawsze klasyk ❤️. 

lan.JPG

Jak zawsze przesadziliśmy, ale było warto, ponieważ odkryliśmy parę nowych perełek. Sam event jak zawsze przebiegł sympatycznie z dozą dobrego jedzenia i tym razem fenomenalną pogodą. Mamy nadzieję, że food truckowy szał szybko nie minie, bo jesteśmy niekrytymi fanami. Dzięki i do następnego!

YNO HOT DOG // Facebook

Yummi Langosz – Food Truck // Facebook

Curry Point /Facebook

Mo’jo sandwiches // Facebook

GoFreak // GoFreak

Pasibus // Facebook

Cafe Diesiel // Facebook

Concrete Jungle Meals // Facebook

Parowóz // Facebook

Burger Slow Food // Facebook

Tags:

4 Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *